Strony

13 paź 2013

Sempiternal: Chapter 01

  







Zelo POV




            Bez wyrazu, bez twarzy. Szedłem powolnym krokiem, mijając te, dla mnie, bezwyrazowe postacie, czasem któraś z nich rzuciła mi przelotne, szybkie spojrzenie, przez co ja dla nich stawałem się czymś takim jak one są dla mnie. Bez twarzowym cieniem niegodnym zapamiętania.
Nienawidziłem ich, nawet jeśli ich nie znałem. Wywoływały u mnie koszmary. Zawsze śpieszący się do swoich "idealnych" żyć, a ja byłem czarną owcą, którą wszyscy gardzili. Zacisnąłem bezwładnie dłonie w pięści. 
Jestem bezsilny.
Kierowałem się w stronę podziemnego przejścia. Mój czarny kaptur od bluzy był mocno zarzucony na moją głowę, skutecznie rzucając cień na moją twarz. Było zimno, mokro i pochmurnie. 
Nie chciałem tam iść, ale musiałem. Znowu będę tylko siedzieć na tym cholernym krześle, wysłuchiwać lekarza i patrzeć się pusto w ścianę. To schemat każdej mojej soboty.
Normalne osoby w moim wieku w ten dzień bawią się z przyjaciółmi, ale ja nie jestem jednym z nich. 
Wyrzutek, pośmiewisko, dziwka, pedał i inne, mniej lub bardziej, brutalne określenia mojej osoby.
To śmieszne,ale pierwszego dnia gdy tylko przekroczyłem bramę mojej nowej szkoły wiedziałem, że tak to się skończy. Nigdzie mnie to nie ominęło. Gdzie się nie pojawiłem wszyscy przyklejali do mnie etykietę najlepszej ofiary do znęcania się. 
Schodziłem po śliskich schodach, nie myślałem o tym, żeby uważać by się nie przewrócić. 
Na moje marne życie musiało mi się coś stać. 
Poślizgnąłem się i spadłem ze schodów. 
Wylądowałem na prawym boku, obijając sobie biodro.
Myśląc, że nic więcej mi nie jest spróbowałem się podnieść. Gdy oparłem moje dłonie na ziemi i miałem się podnieść do góry, w momencie gdzie naparłem bardziej na prawą nogę, poczułem oszałamiający ból w kostce. 
Jęknąłem rozpaczliwie. 
Brakowało mi tego, żeby utknąć w środku miasta ze skręconą kostką. Na moje nieszczęście nie często ktoś chodził podziemnym przejściem. 
Dlaczego?
To oczywiste,ponieważ to miejsce dla bezdomnych oraz alkoholików i ćpunów, którzy nie byli na tyle świadomi by wiedzieć gdzie jest ich dom lub po prostu nie mają siły się tam doczołgać. 
Często tędy chodziłem. Byłem na tyle rozgarnięty by unikać tych najgorszych okolic. Spróbowałem się podnieść, udało mi się to mimo okropnego bólu. Oparłem się o ścianę,ale poczułem jakby coś strzeliło mi w obolałej kostce i upadłem z powrotem, krzycząc rozdzierająco. 
Nigdy więcej tędy nie pójdę. Rozejrzałem się, dookoła było ciemno i gdyby nie słabe, pomarańczowe światło lamp, nie widział bym nic. 
Może jednak wolałbym żeby nie było tych lamp...
Ktoś kierował się w moją stronę. Był za zakrętem widziałem cień tej postaci na ścianie. 
Wiedziałem, że umrę w tej chwili.
To nie tak, że nie chciałem umrzeć. Koszmarnie chciałem... 
Ile razy mnie uratowali?
To idiotycznie, próbowałem zabić się tyle razy, a zawsze ktoś mnie ratował. 
To nawet nie powinno być możliwe, prawda?
To... 
- Kogo my tu mamy- usłyszałem głęboki, odbijający się echem głos. Znałem go. Moja krew odruchowo zamarzła by zacząć krążyć coraz szybciej w moim krwiobiegu.
- Bang Yongguk- wypowiedziałem drżącym głosem. Tak osoba najgorsza jaką mogłem spotkać.
Moja pierwsza szkolna miłość. Zakochałem się w nim pierwszego dnia w szkole,ale póżniej był jednym z katów dręczących moją duszę.
Mogę powiedzieć, że to co mi zrobił zakazało mi go kochać, ale...
Zakazany owoc smakuje najlepiej, czyż nie?
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha- prychnął kucając naprzeciwko mnie. Jego zimne i drwiące oczy spotkały się z moimi. Szybko odwróciłem wzrok,mimo to nie zmieniając wyrazu twarzy. Cały czas ta sama mina. Kamienna maska, której prawie nigdy nie zdejmuję.
- Wyglądasz koszmarnie... Zresztą jak zwykle- jego dłoń powędrowała do mojego policzka. 
Byłem przygotowany na uderzenie, ale on tylko przyłożył palce do mojej zimnej skóry.
Mogłem spokojnie stwierdzić, że coś z nim jest nie tak.
- Nawzajem... Chyba- burknąłem. Fakt nie chodzę do szkoły od ostatniej próby samobójczej, która miała miejsce dwa miesiące temu, niedługo jednak muszę do tamtego piekła wrócić.
- Tęskniłem za tobą- rzucił nagle. Moje oczy rozszerzyły się w szoku. Przyjrzałem się mu dokładniej, ale było zbyt ciemno by stwierdzić cokolwiek.
- Co?- wydusiłem z niedowierzaniem. 
- Tęskniłem za tobą... Zelo... Czy wolisz kiedy mówię na ciebie Junhong? Junnie? Honggie?- zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Nasze twarze były tak blisko siebie. 
Z trudem przełknąłem ślinę. 
Z nim naprawdę jest coś nie tak...
Zanim cokolwiek zdążyłem zrobić Yongguk opadł na mnie bezwładnie. 
Wydałem z siebie zduszony jęk. Był trochę ciężki. Spróbowałem go z siebie zrzucić, ale on ani drgnął. 
Ostatnimi siłami wyciągnąłem z mojej kieszeni komórkę i zadzwoniłem do mojego jedynego zaufanego znajomego, mianowicie mojego lekarza, terapeuty. 
- Halo? Junnie~? Dlaczego nie ma cię w moim gabinecie?- zaczął wesołym i miłym głosem, mimo to czułem że jest zły i zaniepokojony.
- Himchan-hyung... mam problem... spadłem ze schodów, zwichnąłem kostkę...- zacząłem wyrzucać pojedyncze zdania.
- Gdzie jesteś ty ciaparyngo?- westchnął ciężko.
- W przejściu podziemnym zaraz obok mostu...- mruknąłem niepewnie.
- Zaraz tam będę- i się rozłączył. 
Siedziałem tak, z Yonggukiem na sobie myśląc nad tym co powiem Himchan'owi. Nie wspomniałem ani słowem o Yongguku... 
Westchnąłem cicho patrząc na jego twarz. 
Dlaczego zemdlał? Jest chory?
Nagle w mojej głowie pojawiły się jego wcześniejsze słowa.
- Wystarczy 'Zelo'- mruknąłem zamykąjac oczy.
Modliłem się by Himchan-hyung pojawił się jak najszybciej.
Było mi zimno, słabo i bolała mnie cała noga, do tego moje mięśnie zaczęły powoli drętwieć od tej pozycji.

2 komentarze:

  1. Okk *-*
    Właśnie do was trafiłam i.. MACIE MOJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO, ALBOWIEM BANGLO JE NAJPIĘKNIEJSZE~!
    Idę czytać dalej, bo już mi się spodobało <3
    Zapraszam do mnie >.> Tylko ostrzegam, czasem można się nabawić u mnie zrycia bani xD
    http://kpopopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej biedny Zelo. Nie dość, że złamał kostkę to jeszcze musi dźwigać Youngguka (który szczerze powiedziawszy nie wygląda na najlżejszego xd) Junhong i próby samobójcze? Problemy psychiczne i groźny Bang, który zachowuje się jak nie on? Zapowiada się bardzo ciekawie :D Z pewnością zabiorę się za dalsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń